W ubiegłym roku na łamach tygodnika PoPolsku (który przeistoczył się w dwutygodnik) ukazywały się moje krótkie teksty, nie śmiem ich zwać felietonami, na temat mojego emigranckiego spojrzenia na Holandię. Pomyślałam, że przywołam kilka z nich, aby zupełnie nie poszły w zapomnienie. Tym samym otwieram kolejny wątek tematyczny na EmigrantceNL, pod nazwą:
"Myśli małe i duże, czyli niepoprawnie subiektywnie o Holandii i... świecie"
Inni
Pamiętam z czasów dzieciństwa jak na moją wioskę przyjechali studenci archeologii z Krakowa. Chodzili po polach i szukali skarbów przeszłości. Naszą zamkniętą społeczność najbardziej poruszyła jedna wiadomość: wśród nich jest jeden czarny! Ludzie wychodzili z domów, aby to niespotykane zjawisko zobaczyć, a kto czarnego ujrzał, opowiadał innym o niespotykanym przeżyciu. Od pojawienia się studentów wczesnym rankiem nie minęło kilka godzin, kiedy to popołudniu krążyły niestworzone opowieści o dzikim poszukiwaczu szczątków ludzkich na świętokrzyskich polach. Niestety lokalna społeczność była niepocieszona kiedy czarny student udał się do wiejskiego sklepiku i najczystszą w świecie polszczyzną poprosił o wodę mineralną i wyjaśnił, że szczątków ludzkich nie szuka a zwykłych muszli i kamieni. Okazało się, iż ten czarny Polak urodził się w Krakowie, tam wychował a dziką dżunglę zna tylko z National Geographic. Mało tego w czarnym potworze kryła się prawdziwa słowiańska dusza, która czuła, że jej miejscem na ziemi jest właśnie... Polska. Mieszkańcy zaściankowa i tak nie mogli zaakceptować faktu, że czarny też Polak, więc szybko wspomnienie o krakowskim studencie wymazali z pamięci, a na temat poszukiwań archeologicznych nigdy już nie dyskutowali. Kilka lat po tym wydarzeniu przyjechałam do Holandii, gdzie okazało się, że wszędzie roi się od tych niby dzikusów: żółtych, czerwonych i czarnych. Sama nigdy nie odczułam niechęci czy nieufności w stosunku do tych kolorowych mieszkańców kraju mojego pobytu. A wręcz przeciwnie! Każdy czymś mi zaimponował albo przynajmniej jakimś szczegółem zaciekawił. Niepowtarzalna kuchnia, oryginalne stroje czy specyficzny sposób bycia, tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że każdy bez względu na kolor skóry czy rasę jest niepowtarzalny. I może dzięki temu przekonaniu nie miałam trudności z akceptacją ludzi innych niż ja. Zawsze też szczerze broniłam wszelkich "dziwolągów", których tak strasznie nie cierpiały moje koleżanki. Jakim prawem mam czuć się lepsza? Czy to moja zasługa, że mam białą skórę i urodziłam się w XX wieku w Europie, a jakaś inna kobieta pochodzi z Erytrei i nie miała szczęścia nigdy pójść do szkoły? Czasami nasze myślenie ogranicza się do naszego małego światka. My biali Europejczycy, kulturalni, nosimy najnowszy krój garnituru i nawet kurczaka jemy nożem i widelcem, bo przecież inaczej nie wypada. A ci inni są niecywilizowani, noszą jakieś łachmany, jedzą rekami a do tego wszystkiego są kolorowi. I jak ich tu lubić? Do tego atmosferę podgrzewają media, które donoszą, że Arabowie to bez wyjątku terroryści a czarni są agresywni, co potwierdza fakt, że są oni sprawcami większości przestępstw. Żółci natomiast są najmniej groźni, ale nie zapomnijmy, że produkują trującą pastę do zębów i inne niebezpieczne, ale za to tanie przedmioty. Biała rasa jest zagrożona: albo nas tanie produkty z Chin zaleją i zniszczą naszą ekonomię, albo czarni wymordują a pozostałych niedobitków wysadzą w powietrze arabscy terroryści, bombami własnej produkcji. Jak w tej całej nagonce polubić właśnie tych innych? Może zwyczajnie w świecie zaakceptować, że inny nie znaczy gorszy, a bez względu na różnice i tak wszyscy jesteśmy równi!
Ewa Marbouh
źródło: www.popolsku.eu
A propos kolorów skóry natknęłam się kiedyś na taką anegdotę:
OdpowiedzUsuńA white man said, “Colored people are not allowed here.”
The black man turned around and stood up. He then said:
“Listen sir….when I was born I was BLACK When I grew up I was BLACK, When I’m sick I’m BLACK, When I go in the sun I’m BLACK, When I’m cold I’m BLACK, When I die I’ll be BLACK. But you sir. When you are born you’re PINK When you grow up you’re WHITE, When you’re sick, you’re GREEN, When you go in the sun you turn RED, When you’re cold you turn BLUE, And when you die you turn PURPLE. And you have the nerve to call me colored?”
pozdrawiam,
Karolina